Spełniło się moje marzenie – powiedział Fabio Capello po tym, jak został wybrany przez angielską federację na nowego trenera Anglików. Jednocześnie dodał: To będzie ostatnia posada trenerska w mojej karierze. Chcę z reprezentacją Anglii osiągnąć jak najlepsze wyniki. Przyjmując tę posadę, właściwie ryzykuje niewiele, przecież ma już na swym koncie wiele sukcesów, których nic nie przyćmi, z drugiej jednak strony czeka go nie lada zadanie – musi wydźwignąć Anglię z poważnego kryzysu. Człowiek od zadań specjalnych, cudotwórca, żelazny dowódca? Jaki naprawdę jest Fabio Capello?
Zanim postaram się znaleźć odpowiedź na to pytanie, najpierw trochę o wyborze Capello na selekcjonera Anglii… Generalnie wszyscy są zadowoleni z tej decyzji. Sam Capello (Myślę, że odniesiemy wspaniałe sukcesy), a także znani trenerzy, związani z angielskim futbolem, m.in.: Sven Goran Eriksson, Alex Ferguson (Capello ma wszystko czego trzeba, odpowiedni wiek, doświadczenie i umiejętności), Arsene Wenger, Rafael Benitez, a także znani piłkarze, tacy jak: Gianfranco Zola(Jest doświadczony i bardzo utalentowany), Clarence Seedorf, Frank Lampard(To bardzo dobry wybór, świetny trener), Marcel Desailly. Jedyną osobą, która głośno wyraża swe niezadowolenie, jest… mama Capello, Evelina Tortul. Nie jestem zadowolona z tego, że podjął się pracy w Anglii. On przecież teraz będzie pracował tak daleko. Byłabym bardziej zadowolona, gdyby pracował w klubie. Teraz spoczywa na nim wielka odpowiedzialność. A co będzie, jak sprawy potoczą się źle? – pyta retorycznie, i nie bez racji w swojej wypowiedzi dla „La Gazetta dello Sport”.
I trudno odmówić racji 87-letniej staruszce. Dotychczasowe sukcesy Capello owszem, są imponujące – mistrzostwa kraju czterech drużyn, które prowadził (Milan, Roma, Juentus, Real Madryt). Jest jedno „ale” – to drużyny klubowe, a prowadzenie reprezentacji, jak słusznie zauważyła matka Capello, wiąże się z dużo większą presją. Wiadomo jak pracuje się w Anglii – cały czas na świeczniku, na niepewnym gruncie, który często okazuje sie potem polem minowym. Capello nie powinien liczyć na względy, jakie miał u federacji Sven Goran Eriksson, który utrzymywał się na trenerskim stołku długo, może nawet za długo, biorąc pod uwagę liczne skandale z jego udziałem (m.in. romas z asystentką, spotkanie w sprawie przekupstwa). Żądni głowy Szweda dziennikarze w końcu doczekali się zmiany. W 2006 roku przekazał on kadrę Steve’owi McClarenowi. Ten jednak nie zabawił długo na tym stanowisku. Zresztą trudno się spodziewać by było inaczej po „policzku”, jaki wymierzyli „dumnym lwom Albionu” – Chorwaci, zatrzaskując im drogę do Euro 2008.
Paradoksalnie, ta sytuacja ma swoje plusy. Don Fabio ma pewien komfort – Anglia nie gra w Euro, więc będzie miał więcej czasu, by spokojnie „wejść” w zespół i przygotować go do eliminacji Mistrzostw Świata 2010, zwłaszcza że Anglia znów spotka się z Chorwacją, na której chce wziąć srogi rewanż.
Capello musi się też na pewno przyzwyczaić do jedynej chyba w swoim rodzaju prasy angielskiej, dla której „opluwanie” i „mieszanie z błotem” (szczególnie dla popularnych bulwarówek) to chleb powszedni. Dziennikarze już wypominają mu 6,5 mln funtów rocznej gaży. Ponoć Luiz Felipe Scolari właśnie z powodu słynnej brytyjskiej prasy odrzucił kilka lat temu ofertę pracy na Wyspach. Jeszcze nie został selekcjonerem, a już „szaleńcy z aparatami” oblegali jego dom w Portugalii. Nie każdy wytrzyma tę nieustanną presję dziennikarzy, którzy zdają się tylko czekać na najmniejszy błąd, aby natychmiast odpowiednio go wyolbrzymić i nagłośnić. Choć akurat jeśli chodzi o psychikę, to Capello ma ją ponoć żelazną…
Na pewno widać, że póki co federacja angielska dała mu dość dużą swobodę. Pozwolono mu dobrać według uznania swych współpracowników (padło na… i tu jakież zdumienie ;) czterech Włochów). Mało tego, Capello zażądał, by dyrektorem sportowym został jego wieloletni przyjaciel i współpracownik Franco Baldini zamiast obecnego Trevora Brookinga… I wiele wskazuje na to, że te żądania zostaną spełnione! Kontrakt też nie jest „zachowawczy” – obowiązuje do 2010 roku z opcją przedłużenia po mundialu. Włoski trener (dopiero drugi zagraniczny trener w historii angielskiej piłki!) oraz włoski sztab… na pewno nie wszystkim dumnym Anglikom to pasuje. Na razie siedzą cicho, ale gdy przyjdzie odpowiednia chwila, nie zawahają się użyć tego argumentu przeciwko. W końcu kto jak kto, ale Anglicy na piłce znają się najlepiej… ;)
Trzeba też wziąć pod uwagę, że Fabio Capello jest Włochem i drużynom, które prowadzi, wpaja włoski styl gry. Nie jest wcale powiedziane, że w przypadku Anglii przyjmie się to dobrze. Anglicy mają tendencję do gry sercem, nierzadko z pominięciem dyscypliny taktycznej. Stąd zresztą często biorą się ich kłopoty… Ale czy będzie łatwo te „nałogi” wykorzenić? Weźmy przykład Realu Madryt, z którego mimo wywalczenia mistrzostwa musiał odejść, ponieważ zespół, chociaż skuteczny, grał tak brzydki i nieciekawy futbol, że kibice nie mogli tego zdzierżyć. To swego rodzaju ujma dla „Królewskich”, by najważniejsza była dyscyplina i taktyka ponad ofensywną grę i dużo goli.
Nie będą mieć z Fabio Capello łatwo ani piłkarze ani… ich towarzyszki. Piłkarze, bo wymaga dyscypliny i podporządkowania. Zresztą jeśli ogarnął „galacticos”, to pewnie poradzi sobie i z angielskimi gwiazdorami. Towarzyszki życia piłkarzy też nie będą mieć lekko. Capello znany jest np. z zakazu wchodzenia dla tych pań na stadion w zbyt wydekoltowanych bluzkach, by przypadkiem zbyt nie rozpraszać piłkarzy. A kto jak kto, ale żony czy narzeczone angielskich bożyszcze znane są z zamiłowania do odsłaniannia nagiego ciała wg reguły: „Im więcej (widać), tym lepiej”.
Niejakim problemem, któremu warto poświęcić oddzielny punkt, jest charakter Włocha. Wszyscy zgodnie uznają jego warsztat, profesjonalizm i niebywałą skuteczność, ale jeśli chodzi właśnie o charakter, z tym jest zdecydowanie gorzej. Ponoć jest trochę antypatyczną i lekko snobującą osobą. Nie wzięło się to jednak z niczego – jako piłkarz słuchał Bacha, oglądał Felliniego, dziś ma przyjaciół wśród malarzy i muzyków, za to w świecie piłkarskim – nie. Gianluigi Buffon ujął jego postawę krótko i treściwie: Capello was a dictator. His way was the way to go.
Kolejną barierą (problemem?) jest też język angielski. Nawet jeśli się go umie, to zawsze potrzeba trochę czasu, by złapać akcent, poznać piłkarski slang, no i oczywiście brytyjską mentalność. Do tego też trzeba przywyknąć i przekonać się, jeśli się chce dotrzeć do zawodników. Chociaż, jeśli wierzyć słowom Gianluigiego Buffona, angielski może nie być Capello aż tak potrzebny: There was little or no dialogue with his players – uważa słynny bramkarz. Z konferencji prasowej wynika jedak, że z angielskim Capello nie jest tak dobrze, jak się mówiło – korzystał bowiem z pomocy tłumacza, jednocześnie deklarując, że za miesiąc będzie już mówił po angielsku. Mówił pewnie będzie… tylko zobaczymy – jak.
I teraz najbardziej frapujące pytanie: dlaczego mimo tylu minusów Don Fabio zdecydował sie na pracę w Anglii? Obecnie większość utytułowanych trenerów wybiera jednak możliwość ogrzania się w blasku Ligi Mistrzów ze swoimi klubami niż krajowe reprezentacje. Przykładu nie trzeba daleko szukać – choćby Jose Mourinho, który zdawał sobie sprawę, że kadra zbiera się kilka razy do roku, gwiazdy nie chcą w niej grać, bojąc się o kontuzje, a poza tym kadra nie żyje się na codzień. Dla pracoholika takiego jak Mourinho taka praca mogłaby być… nudna. On musi być ciągle w blasku jupiterów, w samym centrum najważniejszych wydarzeń piłkarskich. Wydaje mi się, że Capello chciał po prostu u kresu swej kariery podjąć poważne futbolowe wyzwanie – przecież Anglia od 41 lat czeka na tytuł! I mimo że we własnym mniemaniu jest zapewne najlepsza, o sukcesy ostatnio trudno. Capello potrzebuje wyzwań jak ryba wody, bo przeszłość i minione sukcesy totalnie się dla niego nie liczą, ba nawet nie istnieją w jego teraźniejszej świadomości.
Jakie wobec tego rady mają dla Capello inni doświadczeni trenerzy wobec tak trudnego wyzwania?
-
Rafael Benitez (od 2004 roku trener Liverpoolu) ma jedną, ale bardzo ważną radę: Jest obcokrajowcem i będzie musiał udowodnić, że potrafi dotrzeć do swoich piłkarzy pomimo różnic, jakie ich dzielą. … musi umieć wyrazić siebie, być precyzyjnym. To jest bardzo ważne, zwłaszcza podcas meczu, kiedy w szatni w ciągu kilku minut trzeba właściwie przekazać wszelkie uwagi. Znajomość języka to podstawa. – podkreśla, bo jemu też przyszło się początkowo zmierzyć z tym problemem. Dodaje: Wszyscy znamy zasady, jakie rządzą piłką nożną, ale obcokrajowcy dodatkowo muszą poznać mentalność i zwyczaje kraju, w jakim przyszło im pracować. Bez tego współpraca nie będzie układała się dobrze.
-
Natomiast Sven Goran Eriksson wierzy w bezapelacyjne zwycięstwo Capello: Przez 10 lat rywalizowaliśmy ze sobą w Serie A. Znam go dobrze, to świetny człowiek, wyśmienity trener. Płynnie mówi po angielsku (ciekawe… podobno z tłumaczem;), wyraża się jasno. Pracował z wieloma piłkarzami, zdobył liczne tytuły… Poradzi sobie.
Co przemawia za tym, że Włoch, mimo licznie tu przeze mnie wymienionych przeciwności jednak poradzi sobie w „paszczy lwa” (albiońskiego w dodatku;)?
-
osiągał sukcesy wszędzie tam, gdzie pracował
-
drużyny pod jego wodzą grają efektywnie (jego filozofia to cierpliwe wyczekiwanie na błąd przeciwnika), acz nie – efektownie (chociaż ponoć lepsze brzydkie zwycięstwo niż piękna porażka). Gra o zwycięstwo nieważne w jaki sposób osiągnięte – mówi Ruud Gullit
-
jest twardy jak skała, niczym się nie przejmuje, nic go nie wzrusza. Jak tłumaczy swoją niezwykłą odporność? Przywołuje epizod z dzieciństwa: Kiedy miałem 4 lata, tata wrzucił mnie do wody o dziesięciu metrach głębokości. A nie umiałem pływać. I wszystko jasne…
-
potrafi trzymać w ryzach swe drużyny. O podejściu do zawodników mówi tak: If you become a player’s friend, the others are immediately jealous and then start to think someone is playing just because he is a friend of yours. Ruud Gullit, były podopieczny Capello ma w związku z tym radę dla piłkarzy: Kiedy jesteś jego piłkarzem masz dwa wyjścia: albo pójdziesz za nim jego drogą, albo zwyczajnie będziesz mieć kłopoty. Zresztą dzięki tym zasadom na pieńku mieli z nim m. in. Francesco Totti i Alessandro Del Piero.
-
nie trzyma się kurczowo jednego stylu gry, co oznacza większą elastyczność: Never stick to only one system. That’s the biggest mistake… Many people think there is one only good system but I think there are many. You have to find a way to play according to the players.
No cóż dalsze dywagacje nie mają tu sensu… i tak wszystko zweryfikuje boisko. Najbliższa możliwość skonfrontowania teorii z praktyką już 6 lutego na Wembley, gdzie Anglia, dowodzona po raz pierwszy przez Capello, będzie podejmować Szwajcarię.
(Kinia)
Artykuł jest super !!!!!
Aż mi się miło zrobiło… że tak skromnie napiszę…. :) dziękuje heh